Prezent z dzieciństwa, który najbardziej utkwił mi w pamięci to paczka delicji w brązowej męskiej kopertówce. Zastanawiałam się wówczas po co mi taki brzydki brązowy piterek?
Dziś wiem, ze było nas trochę dużo jak na możliwości dwojga średnio zarabiających rodziców ( sześcioro dzieci), mama nauczycielka, tata kowal, rzemieślnik. Dziś również wiem, że prezent z początku lat osiemdziesiątych pozwolił mi zrozumieć, że najważniejsza w życiu jest RODZINA. Mama odeszła 3 grudnia, prawie rok temu i już jest beznadziejnie i jakoś pusto. Niestety nie doceniamy tych, których widzimy codziennie, z którymi często się kłócimy, dyskutujemy, rozmawiamy przez telefon o naszych problemach. Nagle następuje całkowita dezorientacja. Chcę zadzwonić do mamy - telefon nie odpowiada. Jadę do rodziców, gdzie zawsze można było zjeść coś pysznego i nagle nie ma już zapachu świeżo ugotowanego rosołu, upieczonego ciasta, ale jest tata sam jak palec przygaszony, plączący z tęsknoty, siedzący na swoim skórzanym fotelu w kuchni, w zadumaniu. ... No cóż. Ile bym dzisiaj dała za te delicje i ten piterek, żeby choć na chwilę przenieść się w tamte czasy beztroski, szczęścia i radości. ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi miło jak zostawisz ślad, że mnie odwiedzasz. :)