Archiwalne zdjęcia mojej pierwszej pracowni.
Ja zamknięta w swoim azylu. Kocham tak trwać.
Na początku była to bibelociarnia, jednak po jakimś czasie zrozumiałam, ze bibeloty, to nie jest to o czym marzę i decyzja została podjęta w jednej chwili. Zadzwoniłam do zaprzyjaźnionej sąsiadki, która ma ośmioro dzieci i poprosiłam, aby do mnie przyszła, bo potrzebuje pomocy. Oczywiście jak to zwykle bywa wśród skromnych ludzi Ania nie odmówiła tylko natychmiast przybiegła. I tak poprosiłam ją o pomoc w pakowaniu tych wszystkich bibelotów ( ramek, figurek i innych), następnie wszystko poupychałyśmy w moim małym fordziku a Ania na końcu zasiadła z przodu wozu z wielką torbą na kolanach. I tak zawiozłam ją pod jej dom i powiedziałam: proszę bardzo te wszystkie bibeloty są dla Ciebie. Będziesz miała na gwiazdkę dla dzieci na najbliższe trzy lata :-).
I od tego momentu rozpoczęła się dla mnie nowa przygoda.
Postanowiłam stworzyć warsztaciarnię decoupage dla dzieci i osób dorosłych i tak trwam do dziś dnia i pomagam ludziom w tworzeniu ich małych dzieł sztuki. Niektórych podnoszę na duchu i zaczynają wierzyć we własne możliwości, nabierają dzięki temu pewności siebie i stają się bardziej otwarci na nowe wyzwania. Piękne jest obserwować jak kwiat zaczyna kwitnąć a jabłko dojrzewać. Tak dzieje się na moich warsztatach z warsztatowiczami: jedni kwitną, inni dojrzewają - niesamowite pozytywne doznania:-)
Kocham moją pracę i nie zamienię jej na żadną inną.
W pracowni powstają rzeczy wyjątkowe dla wyjątkowych ludzi no i zawsze inne i to jest piękne.
Okno mojej nowej pracowni.:-)
Sielsko, czarodziejsko......:-)
Very beautiful art, you have talent! david
OdpowiedzUsuń